Zamknij

Rzeki łatwo zatruć, trudno oczyścić

18:41, 13.08.2022 . Aktualizacja: 18:42, 13.08.2022
Skomentuj

Zanieczyszczenie rzek to stały problem, który zaostrzają incydentalne skażenia - zarówno naturalne, jak i związane z działaniem człowieka. Skutki zatrucia utrzymują się często przez wiele lat.

Wzmianki o skażeniu rzeki znajdują się m.in. w Biblii, która mówi o zanieczyszczonych wodach Nilu, które "zamieniły się w krew". Według biblijnego przekazu woda zaczęła cuchnąć i nie nadawała się do spożycia przez ludzi ani zwierzęta – dlatego trzeba było kopać studnie. Ta pierwsza z plag egipskich, choć dotknęła wszystkich, trwała jednak tylko tydzień i prawdopodobnie nie zrobiła większego wrażenia na miejscowej władzy, uosabianej przez faraona. Obecnie eksperci przypuszczają, że taki efekt mogły wywołać bakterie, glony lub wybuch wulkanu.

 

W późniejszych czasach zanieczyszczenie rzek stawało się coraz częściej dziełem ludzi, rozwijających rolnictwo, a potem - przemysł. Fabryki emitują płynne odpady, ze składowisk toksyny przesączają się do wód, a zanieczyszczenia z powietrza opadają na powierzchnię jezior i oceanów. Zanieczyszczenie wody przez różnego rodzaju chemikalia, śmieci, bakterie i pasożyty sprawia, że nie nadaje się ona do picia, gotowania, czyszczenia i innych czynności.

 

Według niektórych źródeł nawet 80 proc. globalnych ścieków trafia do rzek, jezior, a w końcu do oceanów. Zanieczyszczenia wód powodują więcej ofiar śmiertelnych, niż wojny i inne formy przemocy. Zdaniem ekspertów globalne ocieplenie jeszcze pogorszy sytuację – choćby dlatego, że ścieki będą mniej rozcieńczone.

 

Do najbardziej zanieczyszczonych na świecie należy Ganges, święta rzeka Hindusów i trzecia największa rzeka świata. Miliony kąpią się i piorą odzież w jej wodach, uważanych za "oczyszczające z grzechów". Jednocześnie ścieki spływają tam z ponad 1100 zakładów przemysłowych, a rodziny wrzucają spalone i niespalone ciała zmarłych. Jeszcze gorsza jest sytuacja Jamuny, głównego dopływu Gangesu – pH jej wody osiąga nawet 11, przypominając pod tym względem raczej roztwór detergentu w pralce, niż wodę rzeczną, której typowe pH wynosi 7.

 

Płynąca przez Bangladesz Buriganga przyjmuje tyle ścieków z garbarni, że staje się czarna i niezdatna do życia dla organizmów wodnych.

 

Chińska Rzeka Żółta (Huang He) zawdzięcza swoją nazwę namułom lessowym, których 1,4 miliarda ton przenosi co roku do morza. Nad tą właśnie rzeką narodziła się cywilizacja chińska, której obecny rozkwit przemysłowy wiąże się z emisją miliardów ton ścieków – zwłaszcza z fabryk chemicznych i kopalni węgla.

 

Mająca 274 kilometry długości indonezyjska rzeka Citarum (w zachodniej części Jawy) bywa nazywana najbardziej zanieczyszczoną rzeką świata. Ponad 2000 zakładów przemysłowych odprowadza do niej odpady z produkcji tekstyliów, ołów, rtęć, arsen i inne toksyny. Poziom rtęci przekracza normy ponad 100-krotnie, jednak okoliczna ludność często nie ma innego źródła wody pitnej. W listopadzie 2011 roku rozpoczęła się rewitalizacja Citarum, której koszt miał wynieść 4 mld USD w ciągu 15 lat.

 

Rzekę Marilao na Filipinach zanieczyszczają garbarnie, wysypiska i kopalnie złota, ale miliony ludzi i tak muszą czerpać z niej wodę do picia i nawadniania.

 

Choć woda z Jordanu bywa sprzedawana pielgrzymom w butelkach za wysoka cenę, jest mocno zanieczyszczona przez duża tamtejszą populację, i zasolona.

 

Do najbardziej skażonych rzek Europy należą włoska Sarno i Dunaj. Czyste u źródeł wody Sarno z powodu zanieczyszczeń rolnych, komunalnych i przemysłowych szybko stają się prawdopodobnie najbrudniejszymi w Europie. Zdarzające się stosunkowo często powodzie przyczyniają się do skażenia gleb.

 

Dunaj, który przepływa przez aż 9 krajów, bywa piękny i modry, jednak niesie w swoich wodach między innymi antybiotyki, a od czasu do czasu także metale ciężkie.

 

Choć USA wydają miliardy dolarów na ochronę środowiska - niektóre tamtejsze rzeki wciąż są zanieczyszczone. Do najbrudniejszych należy Missisipi, którą zatruwają ścieki przemysłowe, rolnicze i komunalne. Powtarzające się skażenia produktami ropopochodnymi zaszkodziły organizmom morskim u jej ujścia. Nadal jednak pozostaje popularnym miejscem rekreacji i źródłem wody pitnej dla ponad 18 milionów Amerykanów.

 

Inną brudną północnoamerykańską rzeką jest Passaic River (New Jersey). Zakłady przemysłowe odprowadzają do niej ścieki zawierające rtęć dioksyny i PCB (polichlorowane bifenyle).

 

Prawdziwy kryzys wodny wystąpił w mieście Flint w stanie Michigan. W kwietniu 2014 roku władze Flint ze względów oszczędnościowych zmieniły źródło wody z jeziora Huron i rzeki Detroit na rzekę Flint. Jakość wody okazała się znacznie niższa – wykryto w niej ołów, co stworzyło poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. 12 osób zmarło na skutek zatrucia, a podwyższony poziom ołowiu stwierdzono u 5 proc. dzieci. Zarzuty wobec obarczanych odpowiedzialnością za zaniedbania urzędników zastały wycofane w roku 2019.

 

Za najbrudniejszą rzekę Ameryki Południowej uchodzi Matanza, bardziej znana jako El Riachuelo. Ma 64 km długości i przepływa przez Buenos Aires. Przy jej brzegach znajduje się ponad 3500 zakładów przemysłowych, zwłaszcza garbarni. Szczególnie szkodliwe są metale ciężkie, ale odpady z licznych rzeźni najbardziej cuchną.

 

Choć Amazonka ma największe na świcie zasoby wody - wydobycie złota, boksytów czy węgla prowadzi do problemów także w jej przypadku. Wyciek toksycznych odpadów w rejonie Barcarena w 2018 roku doprowadził do skażenia metalami ciężkimi. Ślady kadmu, chromu i niklu które zostały sklasyfikowane przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem jako czynniki rakotwórcze grupy 1, wykryto później we krwi i włosach mieszkańców okolicznych miejscowości.

 

30 stycznia 2000 roku cyjanek z zalanej rumuńskiej kopalni złota Baia Mare spowodował wielką katastrofę ekologiczną, zabijając życie w Cisie i dotarł do Dunaju. Unia Europejska mówiła o "klęsce na skalę europejską". Cyjanek zabił ponad 80 proc. ryb na serbskim odcinku tej rzeki. Wyginęły praktycznie wszystkie formy życia, nawet bakterie. Ekolodzy oceniali, że minie co najmniej pięć lat, zanim w rzece ponownie pojawi się życie, a dno Cisy określali mianem "masowego grobowca", porównując rozmiary skażenia do katastrofy po wybuchu elektrowni w Czarnobylu. Rozcieńczenie trucizny sprawiło, że sytuacja Dunaju nie była już tak dramatyczna.

 

Pod koniec maja 2020 w rejonie Norylska (Rosja) na skutek uszkodzenia zbiornika na terenie elektrociepłowni nr 3 wyciekło ponad 17 500 ton oleju napędowego, który stanowi zapasowe paliwo dla elektrowni w przypadku odcięcia dostaw gazu ziemnego. Okoliczne rzeki i jeziora zmieniły kolor na czerwony. Informację o wycieku zatajano, a działania podejmowane przez władze były zbyt powolne i niewystarczające. Próbowano zatamować przepływ zanieczyszczeń, jednak uniemożliwił to spływający rzeką lód.

 

Zdaniem ekologów do katastrofy przyczyniło się... ocieplenie klimatu. Do rozszczelnienia się zbiornika doprowadziło osiadanie opalowania na skutek zmiany struktury wiecznej zmarzliny. Skażeniu uległo około 350 kilometrów kwadratowych, a koszty likwidacji szkód oceniane są na 1,5 miliarda dolarów - ma to potrwać 5-10 lat. (PAP)

 

autor: Paweł Wernicki

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

CiekaweCiekawe

1 8

Tusk mówi że rtęć jest w Odrze a rtęci nie ma, czy ma coś z Głową, czy to prawda że Niemcy naciskają na niego tak mocno wiadomo dla czego że nie wie co mówi, musi się wycofać z polityki bo się ośmiesz i jest nie wiarygodny. 22:36, 13.08.2022

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

obcyobcy

1 2

Widać po lejkach w Chełmnie tylko kłamstwo i ślepota jak za czasów komuny. 22:34, 14.08.2022


reo

cwcw

1 1

to jest kolejny etap bałaganu, jaki panuje w pl od dziesiątek lat. obojętnie kto rządzi zawsze na pierwszym miejscu jest ideologia i własne kieszenie, a także obstawienie dobrze płatnych stanowisk dla swoich wybrańców. polacy - naród są na ostatnim miejscu, bo zawsze zostaną dla nich jakieś ochłapy do zamknięcia twarzy. dla rządzących nie są ważne umiejętności i wiedza, ale posłuszność wobec partii i niedouczonych szefów. tych z wiedzą zawsze tępili, bo byli niebezpieczni dla swoich przełożonych, mogliby ich wygryźć ze stanowisk. od dawien dawna wiadomo, najtrudniej w tym kraju być uczciwym i prawdomównym. w normalnym państwie po pierwsze nie doszłoby do skażenia na tak olbrzymią skalę i poleciałyby łby bez względu na przynależność. 14:59, 15.08.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%