Dwie niezwykłe kobiety i dwa wyjątkowe jubileusze – Helena Szpakowska z Lipna świętowała swoje sto trzecie urodziny, a Stefania Rzechuła z Nakła nad Notecią setne. Dostojne jubilatki odwiedzili wicemarszałek Aneta Jędrzejewska oraz wiceprzewodniczący sejmiku województwa Przemysław Sznajdrowski. Helena Szpakowska, która 103. urodziny obchodziła 20 listopada, historią swojego życia udowadnia, że warto podejmować ryzyko, jeśli na szali jest dobro drugiego człowieka. Jest przy tym prawdziwą skarbnicą wiedzy o przeszłości, a dzięki doskonałej pamięci snuje opowieści, które zaskakują, wzruszają i bawią. Urodziła się w Płońsku (województwo mazowieckie), młodość spędziła w Lipnie. Okres II wojny światowej naznaczył jej życie burzliwymi doświadczeniami, została skierowana na przymusowe roboty do Gdańska. Pomimo trudnych warunków, zawsze stawiała czoła przeciwnościom z podniesioną głową. Przez pięć lat pracowała jako pomoc kuchenna w jednej z restauracji. Początkowo nieznajomość języka niemieckiego nastręczała jej wiele trudności. Pewnego dnia, gdy niemiecka przełożona wymierzyła jej policzek, Helena odpowiedziała ciosem żeliwnym garnkiem. Została natychmiast zwolniona, co – zważywszy na realia tamtych czasów – można uznać za szczęście. Kolejnym przydziałem była piekarnia, gdzie nie tylko wypiekała chleb, ale także organizowała pomoc dla ukrywających się w lesie partyzantów. Narażając życie wynosiła pieczywo, które trafiało do żołnierzy. Na pytanie, czy się nie bała, odpowiada bez wahania: „Nie myślałam o strachu”. Po wojnie długo szukała sposobu, by wrócić do rodzinnego Lipna. Udało się to dzięki grupie szabrowników z Włocławka, którzy zaopiekowali się nią podczas choroby i pomogli wrócić do domu. W Lipnie odnalazła ją młodzieńcza miłość – Włodzimierz Szpakowski. Wzięli ślub i założyli rodzinę. Włodzimierz pracował w ośrodku zdrowia, a później na kolei. Wychowali sześcioro dzieci. Helena, mimo obowiązków domowych, pozostała aktywna zawodowo – pracowała m.in. w przetwórni spożywczej, głównie na nocnych zmianach, aby być blisko dzieci. Później zatrudniła się w biurze, gdzie pracowała aż do emerytury. Po śmierci męża, który zmarł w wieku 68 lat, całkowicie poświęciła się rodzinie, pomagając dzieciom i wnukom. Stefania Rzechuła obchodziła swoje setne urodziny 28 listopada. Ta niezwykła kobieta łączyła pracę w gospodarstwie z rozwijaniem licznych pasji. Jej talent do rękodzieła – finezyjnie wyszywanych serwetek, dzierganych na drutach swetrów i skarpet – w połączeniu z kulinarnym kunsztem, pokazuje, że nawet wśród codziennych obowiązków można tworzyć rzeczy wyjątkowe. Urodziła się w Brzeźnie (powiat świecki) jako jedno z czworga dzieci Rozalii i Stanisława Tabaszów. Już od najmłodszych lat pomagała w rodzinnym gospodarstwie rolnym. Podczas wojny została zmuszona do pracy w niemieckim gospodarstwie w pobliskim Nowym Jasieńcu. Po zakończeniu wojny wróciła do rodzinnego domu, gdzie kontynuowała pracę w gospodarstwie wspólnie z rodzicami i rodzeństwem. Pracowała również w miejscowym sklepie i aktywnie angażowała się w życie lokalnej społeczności. Była członkinią koła gospodyń wiejskich i niejednokrotnie organizowała lokalne wydarzenia. W 1961 roku wyszła za mąż i przeniosła się do Bydgoszczy. Rok później urodziła syna Krzysztofa. Umiejętnie godziła obowiązki matki z pracą zawodową. Od 1971 roku mieszkała w domu na bydgoskich Bartodziejach, który wybudowała wspólnie z mężem. Doczekała się dwojga wnucząt – Adama i Ewy. Z mężem przeżyła prawie pół wieku, do jego śmierci w 2006 roku. Samorząd województwa honoruje stuletnich mieszkańców regionu od 2018 roku, medal Unitas Durat odebrało do dziś ponad czterysta osób. Rodziny mieszkańców regionu, którzy w najbliższym czasie kończą sto lat, a także starszych, zachęcamy do kontaktu pod numerem telefonu 56 62 18 344 i adresem e-mailowym: [email protected]. Więcej w zakładce Rówieśnicy Niepodległej Biuro Prasowe Urzędu Marszałkowskiego
2024-12-01 11:41:41